Po "skoku" trafili do szpitala
W sobotę nad ranem dwaj mężczyźni w wieku 19 i 20 lat włamali się do sklepu przy ul. Sikorskiego. Podczas przechodzenia przez wybitą szybę, sprawcy pocieli sobie ręce i nogi o wystające kawałki szkła. Rany okazały się na tyle poważne, że sami zgłosili się na pogotowie twierdząc, że zostali napadnięci i pocięci nożem. Lubelscy policjanci z IV komisariatu ustalili prawdziwe okoliczności zdarzenia i zatrzymali dwóch młodych mieszkańców Lublina. Za kradzież z włamaniem grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.
Do zdarzenia doszło w sobotę nad ranem. Mężczyźni w wieku 19 i 20 lat postanowili włamać się do sklepu przy ul. Sikorskiego. Aby dostać się do środka postanowili wybić szybę w drzwiach wejściowych. Podczas przechodzenia przez wybitą szybę, sprawcy pocieli sobie ręce oraz nogi o wystające kawałki szkła. Ze sklepu zrabowali alkohol oraz papierosy o wartości ponad 600zł. Włamywacze nie cieszyli się jednak długo skradzionym towarem. Rany okazał się na tyle poważne, że sami zgłosili się na pogotowie przy ul. Weteranów. Badającemu ich lekarzowi powiedzieli, że zostali napadnięci przez nieznanych mężczyzn i pocięci nożem. W czasie kiedy mężczyźni przewożeni byli do szpitala, do pogotowia ratunkowego przejechali policjanci z IV komisariatu. Od ratownika medycznego dowiedzieli się o mających nietypowe obrażenia dwóch młodych mężczyznach.
Po godzinie 6 rano policjanci zostali wysłani na ul. Sikorskiego do włamania. Tam stwierdzili wybite szyby oraz ślady krwi. Policjanci skojarzyli obydwa zdarzenia oraz fakt, że odległośc pomiędzy sklepem a pogotowiem ratunkowym wynosi około 300 metrów. Wczoraj po wypisaniu ze szpitala, mężczyźni poruszając się jeszcze o kulach trafili na komisariat. Wcześniej lekarz wykluczył, że rany mężczyzn mogą pochodzic od noża. Podczas przesłuchania przyznali się do włamania. Policjantom tłumaczyli, że byli wtedy pijani, a pokaleczyli się tak dlatego, że mieli na sobie krótkie spodenki. Z kradzież z włamaniem grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.
Po godzinie 6 rano policjanci zostali wysłani na ul. Sikorskiego do włamania. Tam stwierdzili wybite szyby oraz ślady krwi. Policjanci skojarzyli obydwa zdarzenia oraz fakt, że odległośc pomiędzy sklepem a pogotowiem ratunkowym wynosi około 300 metrów. Wczoraj po wypisaniu ze szpitala, mężczyźni poruszając się jeszcze o kulach trafili na komisariat. Wcześniej lekarz wykluczył, że rany mężczyzn mogą pochodzic od noża. Podczas przesłuchania przyznali się do włamania. Policjantom tłumaczyli, że byli wtedy pijani, a pokaleczyli się tak dlatego, że mieli na sobie krótkie spodenki. Z kradzież z włamaniem grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.
AF