Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Lublin: Rozbój którego nie było

O tym, ze nie warto zgłaszać policji o zdarzeniu, którego nie było, przekonał się 45-letni mieszkaniec Gm. Modliborzyce. Mężczyzna poinformował, że został napadnięty i okradziony z pieniędzy i telefonu. Jak się okazało, rzeczywistość wyglądała nieco inaczej. Aby nie narazić się na krytykę ze strony rodziny i pracodawcy, postanowił wymyślić nieprawdziwą historię. Teraz za ten fałszywy łańcuch zdarzeń odpowie przed sądem. Za ten czyn grozi kara 3 lat pozbawienia wolności.

O tym, ze nie warto zgłaszać policji o zdarzeniu, którego nie było, przekonał się 45-letni mieszkaniec Gm. Modliborzyce. Mężczyzna poinformował, że został napadnięty i okradziony z pieniędzy i telefonu. Jak się okazało, rzeczywistość wyglądała nieco inaczej. Aby nie narazić się na krytykę ze strony rodziny i pracodawcy, postanowił wymyślić nieprawdziwą historię. Teraz za ten fałszywy łańcuch zdarzeń odpowie przed sądem. Za ten czyn grozi kara 3 lat pozbawienia wolności.
 
 
          Relacja zdarzenia wymyślonego przez 45-latka z gm. Modliborzyce wyglądała bardzo barwnie. Mężczyzna zgłosił, że w nocy z niedzieli na poniedziałek przyjechał autobusem na lubelski dworzec. Tam czekając na kolejny publiczny transport zauważył czterech mężczyzn i kobietę idących w jego kierunku. Po chwili jeden z nich miał przyłożyć nóż do szyi 45-latka, a kobieta przeszukać jego odzież. Jak wynikało z relacji, sprawcy mieli uciec z jego telefonem i pieniędzmi w kwocie 600 złotych. Mężczyzna stwierdził też, że o zdarzeniu powiadomił policjantów, którzy przejeżdżali ul. Ruską, jednak jak oświadczył, mundurowi nie chcieli przyjąć od niego zawiadomienia.
 
          Kiedy policjanci zaczęli ustalać przebieg zdarzenia i ustalać ewentualnych sprawców, wyszło na jaw, że prawda jest zupełnie inna. Kryminalni ustalili, że 45-latek przyjechał tej nocy do Lublina, jednak zamiast czekać na kolejny transport do Warszawy gdzie był zatrudniony, poszedł do baru z automatami do gry. W towarzystwie spotkanych tam osób pił alkohol. 45-latek powiedział, że z lokalu wyszedł sam i usiadł na dworcowej ławce. Tam po pewnym czasie zorientował się, że nie ma przy sobie zarówno pieniędzy jak i telefonu.
 
          45-latek przyznał się, że wymyślił całą historię by wytłumaczyć przed rodziną utratę pieniędzy i telefonu a ponadto by nie jechać do pracy gdzie są wyrywkowe badania stanu trzeźwości pracowników. Teraz za składanie zawiadomienia o fakcie, który nie zaistniał, odpowie przed sądem. Za ten czyn grozi kara 3 lat pozbawienia wolności.
A.A.
Powrót na górę strony