Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Rozbój, którego nie było

Za zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań może odpowiadać 34-letni mieszkaniec Lublina. Mężczyzna przed kilkoma dniami zgłosił na Policji, że został napadnięty i okradziony. Zabrano mu wówczas telefon i ponad 2,5 tys. złotych. Policjanci z V komisariatu doszli do całej prawdy. Ustalili, że lublinianin upozorował rozbój, by ukryć przed żoną długi. 34-latek by być wiarygodnym, położył się nawet do szpitala. Teraz mężczyźnie może grozić kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Za zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań może odpowiadać 34-letni mieszkaniec Lublina. Mężczyzna przed kilkoma dniami zgłosił na Policji, że został napadnięty i okradziony. Zabrano mu wówczas telefon i ponad 2,5 tys. złotych. Policjanci z V komisariatu doszli do całej prawdy. Ustalili, że lublinianin upozorował rozbój, by ukryć przed żoną długi. 34-latek by być wiarygodnym, położył się nawet do szpitala. Teraz mężczyźnie może grozić kara do 3 lat pozbawienia wolności.



Policjanci z V komisariatu przed kilkoma dniami otrzymali zgłoszenie, że 34-letni mieszkaniec Lublina został napadnięty i okradziony. Do zdarzenia miało dojść w nocy w okolicach ul. Wojciechowskiej. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że leżący na chodniku mężczyzna został znaleziony przez swoją żonę, która zaniepokojona jego niepowrotem do domu wspólnie z teściową poszła go szukać. Mężczyzna nie posiadał na sobie kurtki, zaś jego podróżna torba, z którą wracał z Warszawy,  była otwarta. Na chodniku leżały też porozrzucane inne przedmioty, a w dalszej odległości jego dokumenty.

34-latek utrzymywał, został napadnięty i uderzony w głowę. W wyniku tego miał stracić na około godzinę przytomność. Kiedy się ocknął, okazało się, że skradziono mu telefon komórkowy oraz ponad 2,5 tys. złotych wypłaty. Mężczyzna trafił do szpitala na trzydniową obserwację. Tam przeszedł badania.
Policjanci z V komisariatu  na miejscu zdarzenia przeprowadzili oględziny, zabezpieczyli ślady. Funkcjonariusze  przesłuchali także pokrzywdzonego, który dokładnie zrelacjonował przebieg całego zajścia. Mężczyzna zeznawał, że nocnym pociągiem wracał do domu z delegacji. Prosto z dworca PKP miał pieszo udać  się w kierunku miejsca zamieszkania. Będąc w rejonie  ul. Wojciechowskiej został napadnięty. Nie widział sprawców. Niewiele też pamięta, gdyż dostał  jakimś przedmiotem w głowę.
Funkcjonariusze zajmujący się sprawą rozboju nabrali jednak wątpliwości co do pewnych faktów i okoliczności popełnionego przestępstwa. Podejrzewali, że 34-latek nie mówi całej prawdy. Dowodem były m.in. ustalenia operacyjne kryminalnych. Ci zebrali informacje, że mężczyzna miał długi finansowe. „Krzyżowy ogień” pytań w końcu zdemaskował 34-latka, który przyznał w końcu, że upozorował rozbój, by ukryć przed żoną długi. Wypłatę, którą miał przywieźć do domu, przeznaczył na spłatę zadłużenia. W dalszej kolejności sam rozebrał się z kurtki, wyrzucił swój telefon i porozrzucał ubrania z własnej  torby. By być wiarygodnym, położył się nawet do szpitala.
Teraz mężczyzna może odpowiadać za zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań. Za te przestępstwa kodeks karny  przewiduje karę  do 3 lat pozbawienia wolności.

A.S.
Powrót na górę strony